Blogerka w drodze do ołtarza – felieton


Aleksandra Dargiewicz „ALEXDARG” blogerka, influencerka, fotograf modowy. W branży modowej działa ponad 7 lat. Twórczyni wielu sesji i kampanii wizerunkowych dla firm odzieżowych oraz kosmetycznych. Jako blogerka współpracowała m.in. z Lancôme, Yves Saint Laurent, Giorgio Armani, a także TOUS. Przed jej obiektywem wystąpiły min. Barbara Kurdej-Szatan, Agnieszka Kaczorowska oraz Joanna Jabłczyńska. Jako jedyna polska blogerka została w 2016 roku Ambasadorką Dni Francuskich w Polsce FRENCH TOUCH 2016, a jej zdjęcie przy współpracy z graficzką Olką Osadzińską przeistoczyło się w mural w centrum Warszawy przy stacji Metro Centrum. Marka sukien ślubnych Pronovias przyznała jej zaszczytny tytuł i reprezentację w polskiej blogosferze jako #PronoviasBride.

#futureBride

Przez pięć lat bycia razem słyszeliśmy wielokrotnie: „Kiedy ślub?! Przecież tyle czasu jesteście razem!”. Gdy połowa moich koleżanek już dawno wyszła za mąż, a ich kolejne potomstwo było w drodze, nasza decyzja o wspólnej przyszłości wymagała dojrzałości, a nie tylko i wyłącznie chwilowego uniesienia.

21.10.2015 – moje 25. urodziny, data naszych zaręczyn. Od kiedy pamiętam, przez 5 lat związku, mój Narzeczony zawsze powtarzał: „Nie licz na to, że kiedykolwiek oświadczę Ci się w urodziny bądź inne »chwytliwe« święta“. Słowa te zapadły mi w pamięć i uśpiły moją czujność na dobre. Kolejny rok, kolejna cyfra w dowodzie – nic szczególnego. Jakież było moje zdziwienie, gdy pod koniec celebrowania tego dnia mój P. ukląkł przede mną i zadał mi to magiczne pytanie, na które czeka każda zakochana po uszy w swoim mężczyźnie kobieta! Z jednej strony radość i nieopisane szczęście, z drugiej świadomość, że została podjęta jedna z najważniejszych decyzji w naszym życiu. Bo czy wiecie, jak wygląda życie blogera − osoby związanej z mediami − i jego rodziny? Jednym słowem: wymagająco.

Wyobrażacie sobie wspólne życie z kimś, kto spełnia swoje marzenia? Kimś, kogo marzenia i pasja nie należą do najprostszych, bo przecież BLOGER to „nie jest normalny (sic!) zawód”? Z kimś, kto przynajmniej raz na jakiś czas spotyka się z anonimowym hejtem w sieci, kto jest na świeczniku w rodzinnej miejscowości oraz okolicach i należy do branży, która jest jednym wielkim wyścigiem szczurów? Z kimś, kto swoje finanse inwestuje w stylizacje, sprzęt, wyjazdy, aby prężnie rozwijać swoją działalność w blogosferze? Przecież dla niejednej osoby cała ta otoczka i „ciuszki” to zwykła fanaberia przez duże F. Z kimś, kto non stop liczy na Twoje wspracie 24 godziny na dobę, na Twoją siłę i energię do działania, pomimo przeciwności losu i konkurencji, która otacza z każdej strony? P. wyobraził sobie i doskonale wiedział, co robi. Jest moim fanem numer jeden – cieszy się jak szalony z moich sukcesów i nie ignoruje moich marzeń.

Czy takie wsparcie w małżeństwie to przywilej? Nie, to obowiązek. Obu stron. Mój Mężczyzna to nie tylko osoba, która ma być dla mnie jedynie „na dobre i złe, w bogactwie i biedzie”. To osoba, przy której nieustannie się rozwijam, która mnie motywuje i kibicuje mi jak nikt.

Przy P. przygotowania do ślubu to jeden z najlepszych okresów w moim życiu.

#PronoviasBride

Czas biegnie bardzo szybko, za szybko J Niecałe półtora roku temu wszystko wydawało się bardzo odległe, a w uszach brzmiały słowa: „Spokojnie, mamy czas!”. Tymczasem zostało nam już tylko kilka miesięcy, każdy dzień ucieka, a każda kolejna pozycja do załatwienia w plenerze ślubnym odhaczona! Przez te kilkanaście miesięcy przygotowań: od zaklepania terminu i sali, poprzez dopinanie szczegółów papeteryjno-dekoracyjnych − poznajemy siebie na nowo, z różnych stron i wciąż w kolejnych, nowych (niekiedy ekstremalnych) sytuacjach.

Z całego ogromu przygotowań najważniejsze są rozmowy. Większość „przedślubnych” tematów mamy bardziej lub mniej przestudiowanych i przegadanych – czego od siebie oczekujemy, jak ma wyglądać TEN DZIEŃ, czy robimy tak, a może tak. Sam dzień ślubu przyniesie nam pewnie sporo niespodzianek i niespodziewanych sytuacji, o których teraz nawet byśmy nie pomyśleli, ale mam nadzieję, że cokolwiek by było, będzie idealnie, bo to w końcu NASZ DZIEŃ.

Przez ten cały okres przygotowań miewałam również gorsze chwile. Nadmiar obowiązków zawodowych połączony z organizacją wesela nie raz, nie dwa przerastał mnie, a w dobie brakowało godzin. Jestem pedantką i perfekcjonistką, dlatego tym trudniej jest mi wiele rzeczy pozostawić losowi, kierując się zasadą: „Niech się dzieje, co chce. Co ma być, to będzie”. Pół roku temu, po pewnym okresie fascynacji organizacją wesela, zmieniłam swoje nastawienie o 180 stopni, kiedy… przestało mi się chcieć perfekcyjnej imprezy, a wystarczałby mi tylko odświętny obiad w gronie najbliższej rodziny. Wiem, że nie wystarczałby! Ale chyba każda Panna Mloda ma takie chwile, w których najchętniej rzuciłaby wszystko i wyjechała daleko, wracając „na gotowe” 🙂

Nie mogę się doczekać września, a jednocześnie się go boję. Nie ukrywam, że jako osoba publiczna i silnie związana z social mediami czuję lekką presję i oczekiwania ze strony otoczenia.

Znajomi mówią, że są niesamowicie ciekawi naszego wesela, bo na pewno będzie wyjątkowe. Inspiracje oraz zdjęcia wyszukane na stronach, blogach i pinterestach, które w myślach zaznaczyłam jako „must have”, niestety, nie pomagają uspokoić myśli związanych ze stresem i dopięciem wszystkiego przed dniem „0”! 🙂 I tu dochodzimy do kolejnej kwestii, jaką jest dokładne planowanie i reżyserowanie swojego ślubu przy współpracy z różnymi markami. Liczba podwykonawców ciągle rośnie! Ważne jest, abyśmy otaczali się ludźmi i firmami, z którymi bardzo łatwo znajdziemy wspólny język. Z ludźmi, którzy czasami bez użycia słów będą wiedzieć, co jest dla nas najistotniejsze, którzy posłużą dobrą radą i dostosują się do naszych wymagań. Nie oszukujmy się – wiele zależy od dobrej współpracy, a sami nie jesteśmy w stanie nad wszystkim zapanować, dlatego warto zaufać profesjonalistom.

Jeszcze rok temu wydawało mi się, że umiem być odporna na ślubno-weselny szał i przemysł z tym związany. Z dnia na dzień za to coraz bardziej wnikam w różnego rodzaju fora, przeglądam przepiękne fotorelacje oraz cudowne dekoracje i… ciekawa jestem, ile jeszcze minie czasu, abym przestała się przed tym bronić 🙂

Zdjęcia: Paula Olszewska