Jak Oni to zrobili? Marlena i Mateusz – 18.05.2018 Son Marroig, Majorka, Hiszpania


 

Wkrótce po powrocie z wycieczki związanej z zaręczynami, Marlena zaczęła szukać inspiracji na nasz ślub. Hasło klucz w internetowej wyszukiwarce – the best wedding place in Europe! Po wpisaniu tej frazy w wynikach wyskoczą Wam urokliwe i malownicze zakątki, zazwyczaj zlokalizowane w południowej części europy. Nas najbardziej urzekł obiekt Son Marroig, znajdujący się nad brzegiem morza śródziemnego w północnej części Majorki.

Słońce, oliwki i imprezy

Majorka, podobnie jak również popularna Ibiza wchodzi w skład archipelagu Balearów, które przez wielu głównie są kojarzone z bardzo imprezowym charakterem i całodniowymi dyskotekami. Jest to tylko częściowo prawda, ponieważ taki charakter ma jedynie fragment południowej części wyspy. Reszta, stolica Palma de Mallorca oraz północna cześć jest spokojna, elegancka i pełna pereł architektury charakterystycznych dla tego regionu. Przez skomercjalizowanie południa, na wyspę dostać się można bardzo łatwo i tanio dzięki regularnym połączeniom lotniczym z Polski. Po chwili namysłu mieliśmy już kupione bilety, aby obejrzeć miejsce na żywo i podjąć decyzję czy „to jest to”.

 

Wbrew tradycji

Od samego początku byliśmy zgodni, że tradycyjny ślub w Polsce i później zabawa na sali weselnej to nie dla nas. Nam marzył się romantyczny ślub na plaży przy zachodzie słońca. Jednak podróżując po świecie i będąc kilka razy przypadkowymi widzami takich uroczystości, całkowicie zmieniliśmy zdanie. Coś, co wygląda przepięknie na zdjęciach, w rzeczywistości okazywało się zupełnie nie naszym klimatem. Wiedzieliśmy więc, że plener i ciepły kraj zostają, ale nie będzie to plaża. Po dotarciu do Son Marroig, kiedy naszym oczom ukazał się przepiękny marmurowy ołtarz z zapierającym dech w piersi widokiem na góry i bezkres morza, wiedzieliśmy że to właśnie to miejsce, gdzie powiemy sobie tak! To miejsce pasowało do naszej wizji ślubu nietypowego, eleganckiego ale jednocześnie z pewną dozą luzu – zamiast czerni prosiliśmy naszych gości o jasne kolory, zamiast krawatów pod szyją miał królować przewiewny len – w końcu pogoda na Majorce musi się udać!

To był kwiecień 2017 roku, a my mieliśmy w głowach podwójną liczbę pytań – oprócz wszystkich tych, które spędzają sen z powiek każdej przyszłej parze młodej, my musieliśmy zorganizować nasz jak do tej pory najważniejszy dzień w życiu w obcym kraju, gdzie szybkość działania południowców zazwyczaj polega na słowach: niedługo, jutro, wkrótce… Do tego nasz charakter oraz fakt, że budżet i tak był bardzo napięty, spowodował, że nie chcieliśmy korzystać z usług wedding plannera – byłby to dodatkowy koszt, a wszystko i tak woleliśmy zaplanować od A do Z sami.

Organizacja

Zaczęło się przeczesywanie sieci, szukanie kontaktów i dziesiątki telefonów. W dobie internetu i sprawnych komunikatorów, większość spraw mieliśmy dogadanych na odległość, a aby wszystko ostatecznie potwierdzić i spotkać się z wykonawcami, Majorkę odwiedziliśmy raz jeszcze w listopadzie 2017 roku. Wiadomo, że każdy ślub jest inny ale wydaję nam się, że możemy podzielić się pewnymi uniwersalnymi poradami dla ludzi, którzy tak jak my, chcą zrobić ślub zagranicą w nietypowym miejscu. Po pierwsze musicie liczyć się z tym, że bardzo często takie obiekty do wynajęcia oprócz samego miejsca nie oferują nic poza tym. To oznacza, że każdy element, od krzeseł i stołów, przez dekoracje, kończąc na oświetleniu i nagłośnieniu, musi zostać zorganizowany oddzielnie i dowieziony na miejsce. W tym celu najlepiej znaleźć firmę cateringową, która oprócz klasycznej obsługi ma w swojej ofercie meble i dekoracje. Szukajcie i porównujcie oferty i na pewno nie decydujcie się na pierwszą z brzegu. Jeżeli wybierzecie do obsługi jedną firmę, transport i prace na miejscu zostaną policzone raz, do tego jeden kontrakt z większą firmą w porównaniu do kilku z mniejszymi firmami pozwoli wynegocjować w końcowym etapie sporo gratisów. Ze względu na różnice językowe, my wiele dekoracji, zwłaszcza tych z napisami po polsku jak nasza historia miłosna czy powitanie dla gości zrobiliśmy sami i przywieźliśmy w bagażu rejestrowanym.

Po drugie jeśli będzie to wesele za granicą pamiętajcie, że takie „przyjemne” do życia miejsca jak Majorka to często kierunek emigracji polaków. Dzięki portalom społecznościowym bez problemu powinniście znaleźć zrzeszające się grupy Polonii. Dzięki takim kontaktom na miejscu znaleźliśmy wizażystkę, florystkę i usługi cukiernicze. Mieliśmy też wiele ofert na transport, noclegi, a nawet w pewnej chwili odezwał się do nas polski zespół, który akurat w tym czasie miał trasę koncertową po Majorce – z niektórych usług już nie korzystaliśmy z różnych względów, ale wiadomo, że łatwiej można się wtedy dogadać, a ceny zwykle były bardziej korzystne.

Mało gości – dużo pomysłów

Oczywiście nie było łatwo, ale gdy ogólną organizację miejsca mieliśmy już ustaloną, pojawił się kolejny problem – jak wszyscy nasi goście pojawią się w odpowiedniej chwili, to jest 18 maja na hiszpańskiej wyspie? Pomysłów i wersji było wiele, od wynajęcia dużej willi na kilka dni, przez znalezienie lotu w przeddzień naszego ślubu. Wszystkie rozwiązania miały jednak mniejsze lub większe wady i wcale nie wypadały lepiej od wzięcia dla wszystkich gości wakacji na tydzień w opcji first minute w jednym z popularnych biur podróży. Ponieważ chcieliśmy aby nasze wesele było kameralne, na miejsce zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół, co dało łącznie 26 osób. Wszyscy z takiego rozwiązania byli zadowoleni, ponieważ wylot i powrót był w niedzielę, a ślub w piątek, dlatego każdy miał czas aby wypocząć i przygotować się przed i po ślubie, a do tego mieliśmy chwilę aby wypożyczyć na cały dzień kilkunastoosobowego busa i zwiedzić z rodziną wyspę. Podczas wycieczki my byliśmy przewodnikami – doświadczenie bardzo miłe i zbliżające do siebie dwie rodziny, które za kilka dni w cudownych okolicznościach miały połączyć się w jedną. Wybranie wycieczki zdjęło z nas problemy takie jak transport gości do hotelu, wyżywienie i ogólnie całą opiekę nad grupą. My musieliśmy jedynie wynająć busa w dniu ślubu, aby wszystkich gości zabrał, a później odwiózł z powrotem. Wybierając wycieczki z dużym wyprzedzeniem mogliśmy spokojnie przebierać w ofertach, do tego istnieje opcja wykupienia tzw. najtaniej w first minute, dzięki czemu jeśli cena w last minute by spadła, biuro podróży zwraca różnice – nam się dokładnie tak trafiło, dzięki czemu kilka dni przed wylotem otrzymaliśmy przelew ze zwrotem, co w skali rezerwacji całej grupy całkiem nieźle podreperowało nam w ostatniej chwili weselny budżet.

Wspomnienie najważniejsze

Warto jeszcze na koniec wspomnieć o obsłudze foto – wideo. Dla nas było to bardzo ważne, bo wiedzieliśmy że wspomnienia bywają ulotne i jedyną pamiątką, jaka dla nas zostanie po tej magicznej chwili to film i zdjęcia. Ceny lokalnych fotografów i operatorów potrafią być absurdalne! Rozsądny poziom cenowy był niewiele mniejszy niż wybranie tych usług w Polsce i pokrycie kosztów podróży. Do tego ofert w Polsce jest bardzo dużo, można przebierać w jakości i stylu prac tak, że każdy wybierze coś dla siebie, czego nie można powiedzieć o fotografii zagranicą. Prawie wszystkie studia, z którymi rozmawialiśmy bardzo chętnie chciały się podjąć takiej pracy i wyjechać z nami na kilka dni w takiej samej cenie, jak za kilkugodzinną usługę w kraju – nic dziwnego, przecież dorzucenie takich prac do portfolio świetnie wygląda w oczach następnych klientów.

Podsumowanie

Ślub odbył się dokładnie tak jak chcieliśmy, z przepięknym widokiem i cudowną oprawą muzyczną w postaci harfy. Goście przybyli około 16.30 witani przez Pana Młodego, po zajęciu miejsc wszyscy czekali na wejście Panny Młodej, która dodając dreszczyku emocji i w dobrym tonie, solidnie się spóźniła, za to wejście przy Ave Maria było chwilą magiczną. Po ceremonii podziękowania i godzina koktajlowa, a następnie wesele, które odbyło się tuż obok na rozległym tarasie widokowym. Nie mieliśmy wodzireja, w jego rolę fantastycznie wpisała się Marlena, prowadząc wieczorem gry i zabawy, a reszty dopełnił świetnie grający zespół. Jeśli chodzi o kuchnię, postawiliśmy na akcenty typowo hiszpańskie, były więc tapasy, owoce morza, iberyjska szynka, a jako danie wieczorne – tradycyjna paella!

Klimatu zabawy pod gołym niebem w świetle gwiazd, z klimatycznym oświetleniem w otoczeniu zabytkowego budynku nie zastąpi nic, tych kilka godzin upłynęło zdecydowanie za szybko. Pamiętajcie, aby w tym dniu starać się niczym nie przejmować, bo czas dla pary Młodej biegnie jakieś 10 razy szybciej, trzeba czerpać przyjemność i cieszyć się każdą chwilą. Na koniec w tabeli znajdziecie ujętych kilka kluczowych kosztów związanych ze ślubem organizowanym w Son Marroig. Oczywiście to nie wszystkie, bo to tylko podstawa, a resztę ogranicza jedynie wyobraźnia.

Podsumowując organizacja ślubu za granicą kosztowała nas podobną ilość czasu i trudu jak zorganizowanie wesela dla dużo większej liczby gości w tradycyjny sposób w Polsce. Ale przecież ślubu marzeń nie robi się po to, aby wyszedł jak najprościej i najtaniej tylko po to, aby było magicznie… dla nas było!

Tekst: Mateusz i Marlena Miziołek,  Zdjęcia:  Atelier Kryjak, Suknia: Rara Avis, Buty: Jimmy Choo, Smoking: Cafardini,  Obrączki: Arenart.  Nasze kolory: burgund kwiatów, zieleń natury i beż architektury – zapraszamy do galerii zdjęć.