Kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze…

Nareszcie! Wielki Dzień nadszedł, a na moim palcu zabłysła dumnie złota obrączka. ALEXDARG wyszła za mąż!

2 września 2017 roku obudziłam się z uczuciem nie do opisania, poczuciem szczęścia rozpierającego mnie od środka we wszystkich możliwych kierunkach. Tak po prostu: wielka radość – dziś stanę się Żoną i poślubię Mężczyznę mojego życia. Dwuroczny czas narzeczeństwa dobiegł końca… a cały okres przygotowań przedślubnych to momenty, które zazwyczaj przeżywa się ten jeden jedyny raz w życiu.

Na tę chwilę czekaliśmy prawie dwa lata. Wszystkie przygotowania zostały domknięte, a szczegóły dopięte i sama nie wiem jak u mnie − bardzo emocjonalnej osoby, która jest perfekcyjna w każdym calu i przy ważnych wydarzeniach mega nerwowa − pojawił się totalny, wewnętrzny spokój. Jak będzie? Czy będzie dobrze? Czy uda nam się to wszystko zgrać? Jeżeli po drodze coś pójdzie nie tak, jak temu zapobiec? Wszyscy wokół denerwowali się chyba bardziej od nas, ale ja wiedziałam i czułam, że wszystko przebiegnie bezproblemowo. Ciekawa jestem, co po latach będzie budziło większe emocje… Ślub? Wesele? A może właśnie ten cały wstęp do wyżej wymienionych. Nieważne, że najbliższa rodzina marzy, aby zobaczyć Cię w roli księżniczki z diademem we włosach. Nieważne, że przyjaciele i znajomi naoglądali się modnych, rustykalnych ślubów w internecie i z chęcią uczestniczyliby w podobnym, nakładając na Twoją głowę wianek i rozpuszczając długie, lśniące włosy. Nieważne, że koleżanki liczyły na to, że zaprezentujesz się w wystrzałowej kreacji o kroju syrenki, ciut nie z wybiegów najpopularniejszych projektantów. Nieważne, że coś wypada, że jest właściwsze, że trendy, że tak wyobrażają sobie Was inni. Ważne, abyśmy oboje mogli zamknąć oczy, wyobrazić sobie siebie w tym dniu i po ich otworzeniu dokładnie tam siebie dostrzegli.

Bo zawsze znajdzie się ktoś, kto ma „lepiej“ od nas. Taka ONA − ma idealną figurę i nawet wciskając w siebie tony czekolady przed ślubem nie musi trzymać diety, aby wejść w wymarzoną suknię. Ma ukochanego narzeczonego, który jest wpatrzony w nią jak w obrazek, a dziś wspólnie dogrywają każdy szczegół ICH ślubu i wesela. Ma gromadę najbliższych osób oraz sztab podwykonawców zawsze pomocnych i podekscytowanych zbliżającym się wydarzeniem. Ma zawsze dobry humor, wszystko jej się udaje, ma najszerszy uśmiech, najzgrabniejsze nogi i portfel, dzięki któremu spełni swoją każdą ślubną zachciankę. Na domiar złego miała również odwagę zrobić to, o czym każdy po cichu marzy, a ich zdjęcia będą udostępniać sobie ludzie na portalach społecznościowych, nie wspominając o publikacjach na portalach ślubnych. W trakcie przygotowań wiele osób irytuje to, że komuś z wielką łatwością wychodzi wszystko to, co dla nas jest odległym marzeniem. Duża większość będzie zazdrościć, ale będzie to zazdrość pozytywna, motywująca. Znajdą się też i tacy, którzy zareagują inaczej… Po pierwsze przeanalizują każde z ich zdjęć, nie powstrzymując się od komentarzy w stylu: „Makijaż za mocny/ Brwi za grube/ Nos źle wykonturowany/ Suknia za skromna i niedopasowana/ Narzeczony kompletnie się nie uśmiecha, więc pewnie nie jest szczęśliwy/ Po co tyle atrakcji?/ Pewnie nie było czasu, aby zjeść i potańczyć/ Kasa wyrzucona w błoto“.

Przeglądając ślubne i weselne inspiracje w czasie przygotowań, natrafiałam na tego typu komentarze praktycznie pod każdym wpisem i artykułem prezentującym „wesele idealne“ i nie ukrywam… za każdym razem opadały mi ręce. Nie doszukujmy się usilnie wad u innych, nie tłumaczmy sobie, że „IM wyszło, bo urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą“. Przed tym jedynym, wyjątkowym dniem w naszym życiu nie wywołujmy w sobie negatywnych emocji.

Z drugiej strony zastanawiam się, jak wyglądałyby wesela, gdyby ludziom odciąć internet, pinteresty, facebooki etc., jeżeli chodzi o tematy ślubno-weselne. Gdyby żadne pomysły, żadne inne inspiracje i reportaże poza nami samymi nie miały wpływu na TEN DZIEŃ. Tylko On, to jacy jesteśmy, jak spędzamy wolny czas, jak się kochamy.

Przez cały okres przygotowań starałam się zatrzymać w pamięci jak najwięcej pozytywnych emocji, ekscytujących chwil. Moje top of the top? Wizyta w salonie sukien ślubnych i wybór tej jednej jedynej, wybór obrączek oraz… wspólne chwile na rozmowach, dylematy i uczucie łączące nas coraz silniej każdego kolejnego dnia. Wszystko, co robimy, przygotowując się do Ślubu, czynimy nie dla efektów, nie dla zaproszonych gości, nie dla popisu, ani nawet nie dla siebie. Robimy to właśnie dla Tego Uczucia, którym chcemy cieszyć się i chwalić wszystkim wokół przez całe życie i które ma być najpiękniejszą love story ever – trwającą pomimo upływu czasu. Historią miłosną dojrzalszą, która oparta będzie nie tylko na namiętności, ale i intymności, przywiązaniu, zaufaniu, zaangażowaniu. Której bazą będzie współdziałanie i współzależność, dawanie i otrzymywanie wsparcia. Według mnie największą i przeogromną bzdurą, jaką możemy usłyszeć od ludzi, są słowa, że ślub psuje związek. To nie ślub psuje związek, tylko braki: brak chęci, brak ciągłego budowania, brak pielęgnowania, brak rozmów o rzeczach ważnych i ważniejszych. 

Jak wyglądał Nasz ślub i wesele? Idealnie! Tak jak sobie wymarzyliśmy, tak jak chcieliśmy. Oboje dokonaliśmy wspólnie bardzo dobrych wyborów, nie tracąc przy tym głowy oraz nie tracąc czasu na tych, którzy nie mieli go dla nas. Nie graliśmy według ustalonego schematu, tylko po prostu żyliśmy i upajaliśmy się każdą chwilą w 100%.

ALEXDARG – blogerka i influencerka, polska ambasadorka oraz twarz kampanii w Paryżu marki Schwarzkopf LIVE. Współpracuje z takimi markami, jak Armani Beauty, Lancôme, Yves Saint Laurent. Fotografowała m.in.: Barbarę Kurdej-Szatan, Joannę Jabłczyńską i Agnieszkę Kaczorowską. Przy współpracy z polską graficzką Olką Osadzińską oraz HTC Polska, jej zdjęcie przeistoczyło się w mural w centrum Warszawy, będąc częścią ogólnopolskiej akcji „MORE YOU” do kampanii linii smartfonów HTC. W 2017 roku marka sukien ślubnych Pronovias nadała jej zaszczytny tytuł #PronoviasBride.

 Fot: Adam Trzcionka