Leśny ślub Ewy Zakrzewskiej


Zdecydowałaś się na ślub w lesie. To oryginalny i odważny pomysł, zwłaszcza w Polsce. Skąd taka decyzja?

Dla mnie wybór był prosty. Pochodzę z miejscowości Marózek ‒ tutaj poza sezonem letnim mieszka mniej niż 30 osób (w tym połowa to moja rodzina), otoczeni jesteśmy lasem i wodą. Jestem szalenie przywiązana do Marózka, nie mogłam sobie nawet wyobrazić piękniejszego miejsca niż nasz las nad jeziorem. Z mężem poznaliśmy się dosłownie 200 m od miejsca, które wybraliśmy na uroczystość.

Chciałam powiedzieć „tak” w najważniejszym dla mnie miejscu na ziemi. Mąż od razu przystał na pomysł, moi rodzice również. Ale gdy innym pokazywaliśmy malutką polankę w lesie, nikt nie wierzył, że to się może udać.

 

Całość uroczystości ‒ jak wiem z Twojego bloga ‒ była bardzo spójna tematycznie. Macie nawet drewniane obrączki! Fantastyczny pomysł 🙂 Opowiesz nam więcej o dodatkach, dekoracjach i detalach tego niezwykłego ślubu?

Na pomysł obrączek wpadł Mąż. Ja chciałam skromne złoto z zielonym brylantem, mężowi spodobały się drewniane obrączki, więc jubiler powiązał nasze pomysły w całość. Złoto połączone z drewnem.

W kwestii wystroju wnętrza ‒ miałam ogromne szczęście, że poznałam wspaniałą mistrzynię florystyki. Dałam Magdalenie wolna rękę, rozmawiałyśmy przed ślubem, znała moje oczekiwania i preferencje, więc wiedziałam, że będzie pięknie. Nasza sala weselna była remontowana przez nas i przyjaciół niemal do samej ceremonii. Szaleństwo. Dekoracje kwiatowe miały ogromne znaczenie, wprowadziły niesamowity nastrój do niemal pustej sali. Zależało nam na klimacie biesiady z nutą elegancji. Ławy i stoły również były naszym pomysłem. Zrezygnowaliśmy z krzeseł i obrusów. Drewniane stoły dekorowały piękne kwiaty z dominującym kolorem marsala, zieleni i bieli oraz świeczki.

Jeśli chodzi o jedzenie ‒ dania w stole szwedzkim prezentowały się na wielkich krążkach, słojach drewnianych, dekoracja światłem dodatkowo upiększyła salę, a całości dopełnił wielki, 6-metrowy dąb w doniczce. Absolutny hit imprezy. Altanę ślubną i ławy dla gości przygotował mój Tata. Surowe drewno, do tego dekoracje kwiatowe.

Tort i minitartaletki zrobiły moje druhny w dniu wesela, figurki na tort wykonały zaś dzieci. Uformowały je z plasteliny podczas wesela (miały swój „kreatywny” stół z kredkami, kolorowankami i plasteliną). To były najpiękniejsze dekoracje i bardzo pasowały do tego dosyć „wyluzowanego” wesela.

 

Ślub, jaki zorganizowałaś dla siebie, to jeden z ciekawszych i bardziej romantycznych pomysłów, jakie widziałam. Co w jego realizacji było najtrudniejsze?

Zaplanowanie ceremonii, ławek i altany bez zbytniego ingerowania w piękną, ale niewielką przestrzeń między drzewami było wyzwaniem. Zależało mi na tym, by nie „zepsuć tego miejsca”. Las jest piękny, lecz nierówny ‒ korzenie, pnie… Niełatwo zachować symetrię w miejscu, które po prostu jest dzikie.

Pewnie wiele osób pomyśli, że formalności są trudne i nieprzyjemne. Dla mnie najtrudniejsze było udowodnienie, że ta mała dzika polanka spełni warunki, by ślub mógł się odbyć, a dodatkowo pomieści ponad 100 osób.

 

A czy załatwienie formalności związanych ze ślubem w plenerze to bardzo skomplikowana sprawa?

Przyznam, że myślałam, że będzie trudniej. Potrzebne były zezwolenia od właściciela gruntu ‒ w naszym przypadku były to Lasy Państwowe. Nasze Nadleśnictwo Olsztynek okazało nam przychylność, mało tego ‒ pomysł na taki ślub bardzo im się spodobał. Dostaliśmy od nich piękny, romantyczny list-zezwolenie.

W USC musieliśmy udowodnić, że miejsce jest „godne” i otrzymać zgodę kierownika urzędu. Musieliśmy dostarczyć plan miejsca, lokalizację i alternatywę w razie niepogody. Cóż może być bardziej godnego niż nasze piękne krajobrazy warmińskie?

 

Czym w takim razie kierować się przy wyborze nietypowego miejsca na ślub i wesele?

Sercem. Jeśli np. kochamy góry i marzyliśmy o ślubie w pięknych okolicznościach ‒ idźmy w to! Często niepotrzebnie martwimy się odległością od naszego miejsca zamieszkania i kosztami. Może się okazać, że realizacja ślubu oraz wesela z dala od miasta jest nie tylko pięknym, ale cenowo korzystnym pomysłem.  Wiejska biesiada? Cudowny pomysł! Można wynająć namiot z parkietem w razie niepogody i zrealizować wesele w nietypowym miejscu.

Warto też zachować odrobinę rozsądku. Musimy pomyśleć, czy nasi goście będą w stanie dotrzeć na miejsce. Osoby starsze albo niepełnosprawne mogą mieć problem np. z dalekim przejściem do miejsca ceremonii. Nie wszędzie można dojechać autem, w lasach obowiązuje zakaz ‒ potrzebne są dodatkowe zezwolenia (my wystąpiliśmy o pozwolenie na wjazd auta z osobami starszymi).

Jeśli decydujemy się na uroczystość oraz zabawę daleko od miasta, musimy sprawdzić, czy dane miejsce i okolice dysponują wystarczającą bazą noclegową.

 

Specjalizujesz się w modzie plus size. Na Twoim blogu można znaleźć przepiękne stylizacje i całą masę inspiracji. Podpowiedz naszym Czytelniczkom, na co powinny zwracać uwagę przy wyborze sukni ślubnej plus size.

Warto poznać swój typ sylwetki, jego zalety i mankamenty ‒ wszystkie je przecież mamy. Jednak to nie kompleksy powinny wybierać za nas suknie.

Idealna kreacja ‒ czy to ślubna, czy na co dzień ‒ wyrównuje proporcje sylwetki. Nie ma jednej uniwersalnej porady w kwestii doboru. Wiem, że Panny Młode plus size mają problem z przymierzeniem sukni w swoim rozmiarze, ponieważ  jest ich w salonach niewiele. Trudno się zdecydować na dany krój, jeśli nie wiemy, jak on tak naprawdę na nas wygląda.

Typ sylwetki „jabłko” w balowej księżniczce może wyglądać ciężko. Ale jeśli w marzeniach taka kreacja chodzi po głowie, można spróbować sukni z mniejszą objętością na dole, np. linię A, i z odcięciem lekko poniżej biustu.

Często niepotrzebnie staramy się ukryć krągłości przed światem, a ja uważam, że typ sylwetki wiolonczela, kręgiel aż się prosi o dopasowaną „syrenę”.

Masz genialne nogi? Może zdecyduj się na suknię, która je pokaże!

Bardzo często przyszłe Panny Młode przejmują się ramionami, to jeden z większych kompleksów, nie tylko kobiet plus size. Kochane! Nie chowajcie ramion, naprawdę niepotrzebnie staracie się je ukryć pod bolerkami.

Przede wszystkim warto wybrać kreację, w której będziemy czuć się swobodnie.

Miałam 3 suknie ślubne, wszystkie uszyła mi Mama. Chciałam białą, szmaragdową, maxi i midi. Nie mogłam się zdecydować, a wiedziałam, że pierwsza suknia ślubna po spacerze w lesie nie będzie wyglądać najlepiej.

Uważam, że zmiana sukienki po ceremonii na wygodniejszą do tańca jest dobrym pomysłem ‒ u mnie się sprawdził.

 

A czego powinny absolutnie unikać?

Powinny unikać „ciotek dobra rada”. Panny Młode bardzo się przejmują zdaniem innych osób, często na forach i grupach ślubnych widzimy prośby o opinię na temat danej sukni.

To, co się podoba cioci Jadzi czy leży w estetyce internautki z drugiego końca Polski, niekoniecznie musi się pokrywać z Twoimi oczekiwaniami.

Kolejną kwestią jest dopasowanie klimatu sukni i dodatków do tematu przewodniego wesela. Suknia balowa księżniczka niezbyt pasuje do rustykalnego klimatu i wianka. Jeśli wybieramy kierunek rustykalny, pomyślmy nad doborem sukni i dodatków, które będą kompatybilne z nim.

 

Gdzie Panny Młode plus size powinny szukać swoich wymarzonych sukien ślubnych?

Jeśli mamy pomysł na swoją suknię, wybierzmy dobrą krawcową i zrealizujmy go. Salony ślubne coraz częściej w ofercie mają większą rozmiarówkę, warto przymierzyć kilka sukien, by sprawdzić, w jakim kroju się czujemy i wyglądamy najlepiej.

Jeśli chcemy mieć wyjątkową suknię, możemy udać się do projektantki, która stworzy kreację specjalnie dla nas.

Kontrowersyjne dla niektórych, dla mnie zupełnie nie, jest szukanie sukni w sklepach typu sieciówki. Sukienkę ombre, w której wystąpiłam na sesji ślubnej i nagraniach, miałam z popularnego sklepu internetowego.

Jestem fanką „modowych polowań” i kupno sukni z drugiej ręki ‒ czy to przez internet, czy w second-handzie ‒ uważam za dobre rozwiązanie nie tylko ze względów budżetowych. Ta opcja jest dla kobiet lubiących takie wyzwania.

Jedna z moich czytelniczek pochwaliła się suknią ślubną z second-handu i była to jedna z piękniejszych kreacji i najpiękniej wyglądających Panien Młodych, jakie widziałam w życiu. Miejsc jest wiele, wszystko zależy od tego, czego oczekujemy i jaki mamy budżet.

 

Rozmawiała: Aleksandra Łańcucka

Fotograf Michał Jasiocha