„TAK” w Angkor Wat

Kambodża to coraz bardziej popularny kierunek wśród miłośników azjatyckich podróży. Znajduje się tam jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie – kompleks świątyń Angkoru, częsty świadek zaręczyn i ślubnych sesji fotograficznych.

Ukryty skarb

Przez ponad czterysta lat Angkor był miejscem zapomnianym. Tereny Kambodży w znacznym stopniu porośnięte są lasami wilgotnymi, panuje tam klimat monsunowy i zwrotnikowy. Z tego powodu dżungla dokonała ogromnych zniszczeń. W 1861 roku, francuski przyrodnik Henri Mouhot przypadkiem odkrył ten niesamowity kompleks świątynny. Zobaczył potężne drzewa przebijające sufity oraz rzeźby w objęciach ogromnych, kilkunastometrowych korzeni. Zachwycające znalezisko przyciągnęło archeologów z całego świata, prace były jednak wielokrotnie przerywane przez miejscowe wojny. Od czasu obalenia reżimu Czerwonych Khmerów zespoły świątynne Angkoru poddawane są wreszcie stopniowej renowacji i konserwacji. Budowle zapomniane na wieki pozostaną zrośnięte z dżunglą. Konserwatorzy nie wprowadzają wielkich zmian, ponieważ mariaż ten jest jedynym w swoim rodzaju zjawiskiem. Khmerskie budownictwo świątynne miało odzwierciedlać mityczny porządek świata – górę Meru, wedle hinduskich wierzeń stanowiącą jego oś.

Magnetyczny cud architektury

Kompleks świątynny Angkor powstał pod koniec VIII wieku, kiedy król Khmerów Jayavarman II przeniósł na ten teren stolicę swojego królestwa. Przez setki lat każdy z jego następców budował swoją świątynię w Angkorze. Wstępował w nich niewątpliwie duch rywalizacji, gdyż nie dodawali po prostu kolejnego obiektu, ale starali się stworzyć najwspanialszy ze wszystkich. W ten sposób na powierzchni około 400 km² powstał ogromny zespół budynków świątynnych oraz terenów leśnych i zbiorników wodnych. Przed tysiącem lat Angkor był jednym z najwspanialszych miast na świecie. We współczesnym języku khmerskim „angkor” oznacza „stolicę” lub „święte miasto”. Świątyń jest ponad sto. Największą i najbardziej znaną jest Angkor Wat, narodowy symbol i duma. Wizyta w Angkor Thom czy Ta Prohm jest jednak nie mniej poruszająca. Mimo, iż pierwotnie zespół świątyń poświęcony był wierzeniom hinduistycznym, to nie brakuje tam buddyjskich elementów, a dziś opiekują się nim buddyjscy mnisi.

Zwiedzanie

Najbardziej popularną porą na odwiedzenie Ankgor Wat jest wschód słońca. Bajeczne widowisko współgrania natury i architektury często może być zakłócane przez grupy turystów. Jednak dla chcącego nic trudnego. Można znaleźć zaciszne miejsce w okolicznych mniejszych ruinach. Angkor Wat już z daleka wita charakterystycznym, znanym z albumów fotograficznych i pocztówek, zespołem typowo khmerskich wież (przypominających pąki lotosu), z których największa wznosi się na wysokość 65,5 m. Słowa „angkor” i „wat” razem oznaczają „Świątynia Miejska”, słynie ona z misternych reliefów, pięknych kamiennych labiryntów i schodów do nieba. Z kolei Bayon, stojąca na środku Angkor Thom, nabiera niezwykłego wyrazu przy zachodzie słońca. Gra światłocieni zapiera dech. Warto oddać się tu kontemplacji szczególnie, że według dawnych wierzeń to miejsce funkcjonowało jako łącznik między niebem a ziemią. Plan tej niezwykłej budowli jest bardzo skomplikowany i można poczuć się jak w labiryncie. We wspaniałych wnętrzach ponad dwieście twarzy śledzi każdy krok zwiedzającego. Wizerunek uśmiechniętego Buddy wykuty jest na 37 wieżach (pierwotnie 54), na większości znajdują się cztery twarze, skierowane w cztery strony świata. Ta Prohm jest najbardziej doświadczone nierówną walką z siłami natury. Kamienie oplecione korzeniami, tworzące sieć tajemniczych korytarzy, olbrzymie drzewa wdzierające się do wnętrz sprawiły jednak, że miejsce to stało się iście filmową scenerią i zachwyca m.in. w Tomb Rider czy Przygodach Indiany Jones’a. Na zwiedzenie tych wybranych miejsc potrzeba przynajmniej kilku dni, a reszta kompleksu jest również warta zobaczenia.

„Tak” z całego świata

Pradawne legendy, siła, potęga i tajemnica miejsca ściąga do niego zakochanych z całego świata. Angkor jest tak ogromny, że nawet tłumy turystów nie są w stanie odebrać mu romantyzmu. To bardzo popularne miejsce wybierane na zaręczyny nie tylko przez  Azjatów. Majestat Angkoru to również cel wielu fotograficznych plenerów. Nic więc dziwnego, że jest też scenerią dla malowniczych sesji ślubnych. W urzekającym otoczeniu okolicznych stawów czy przyświątynnych kanałów całymi dniami przesiadują wpatrzone w siebie pary.

Co warto zobaczyć

Kambodża ma naprawdę bardzo trudną i krwawą historię. Khmerowie do dziś zmagają się ze wspomnieniami nie tak dawno minionych koszmarów wojny domowej, reżimu i ludobójstwa – patrzą jednak w przyszłość z podniesioną głową. Zainteresowanie świątyniami Angkoru przyciąga do pobliskiego Siem Reap wielu turystów. Tam, gdzie jeszcze niedawno leżały miny, dziś powstają nowoczesne centra wypoczynkowe, ale mimo to okolica nie traci specyficznego, senno leniwego uroku. Pełne zieleni miasteczko położone nad rzeką w ciągu dnia tętni życiem, po zmroku również nie zasypia. Na nocnym rynku znaleźć można niezwykłe pamiątki, a także znane w tym rejonie Azji markowe podróbki. Co chwile zdarza się propozycja masażu i kontrowersyjnego „fish pedicure”. Popularną wieczorną rozrywką są „ladyboy show” – to występy przedstawicieli tzw. trzeciej płci, których funkcjonowanie w tamtejszym społeczeństwie nikogo nie dziwi, co jest osobliwą szkołą tolerancji dla tych, dla których wszystko musi być czarne albo białe. Krzycząca neonami imprezowa ulica, spodoba się miłośnikom głośnej muzyki i szaleństw do rana. Dla ceniących bardziej stonowane rozrywki odpowiedni będzie tradycyjny pokaz pełnego symboliki tańca Apsar, których półboskiemu wizerunkowi poświęcono wiele płaskorzeźb Angkoru. Dla tych, którzy lubią rozpieszczać swoje kubki smakowe, organizuje się kursy gotowania. Pyszne jedzenie znaleźć można na każdym rogu, świeżutkie warzywa prosto z pobliskiego targu kucharz przywozi w rowerowym koszyku. Kilkanaście kilometrów od Siem Reap znajduje się największe na Półwyspie Indochińskim jezioro Tonle Sap. Ze względu na jego ogrom czasami trudno uwierzyć, że to jezioro. Jest jednym z najbardziej zasobnych w ryby słodkowodne akwenów na świecie. Z tego powodu w okolicy znajdują się liczne osady i wioski rybackie nazywane pływającymi. Ludzie żyjący w nich od wielu pokoleń funkcjonują na wodzie, podporządkowując całe swoje życie naturze. Mają szkoły, sklepy, świątynie, boiska, a nawet bary bilardowe – wszystko na łodziach. W pobliżu znajduje się również niezwykły pływający las, w którym zamiast biegać między drzewami, można popływać niewielką łódką. W niedługiej przyszłości powstanie tam najdłuższe w Kambodży molo, którym będzie można spacerować w głąb pływającej dżungli.

Ważne wskazówki

– Kambodżę charakteryzuje wyraźny podział na dwie pory roku: suchą i deszczową. Warto zwrócić na to uwagę wybierając termin podróży.

– Najlepszym sposobem dotarcia do Siem Reap jest skorzystanie z propozycji linii lotniczych. Z roku na rok zwiększa się liczba dostępnych lotów z krajów sąsiadujących. Podróż do Kambodży drogą lądową to propozycja dla osób o mocnych nerwach. Ze względu na nieuregulowane wciąż przepisy i nadużycia korupcyjne, łatwo o problemy na przejściach granicznych.

– Sytuacja turystyczna (np. baza hotelowa) zmienia się z miesiąca na miesiąc. Nie warto więc polegać na znanych przewodnikach, lepiej na bieżąco obserwować podróżnicze fora internetowe. Doświadczeni podróżnicy chętnie dzielą się wiedzą, zawsze można zadać pytanie w interesującej kwestii.

– Jak w całej Azji, również w Kambodży warto poruszać się lokalnymi środkami transportu. To idealne miejsce dla wielbicieli rowerowych wycieczek. Najpopularniejsze są jednak tuk-tuki. Dobra komitywa z kierowcą pozwoli zminimalizować koszty i poznać Kambodżę od podszewki.

– W Siem Reap znajdują się szwalnie zajmujące się wytwarzaniem rzeczy z recyklingu. Torby czy portfele z charakterystycznych worków np. po ryżu są niezwykła pamiątką, a do tego ich zakup wspiera lokalną społeczność.

– Rzadko spotyka się cenniki. Żeby poznać prawdziwą cenę należy najpierw zapytać o to samo w kilku miejscach, a potem jeszcze stargować połowę.

– Mimo tragicznych przejść, które pamięta jeszcze wielu mieszkańców, i widocznej ogromnej biedy, Khmerowie potrafią cieszyć się z małych rzeczy. Najbardziej rozczulające są roześmiane, wszędobylskie dzieci, które potrafią bawić się godzinami kawałkiem folii. W Kambodża tętni radością życia, którą warto się zarazić.

TEKST, ZDJĘCIA Marta Koszarek