Toskania – romantycznie vintage

Projektów w stylu vintage jest w branży ślubnej dużo, cieszą się ogromną popularnością i można powiedzieć, że rynek jest tymi stylizacjami zarzucony.

Cały świat oszalał na punkcie powrotu do czasów naszych babć i prababć, a nawet dalej. Koronki, patery, platery, stare kryształowe szkło, wszelkie żeliwne akcesoria, ażurowe elementy, taśmy, biżuteria, książki, aparaty fotograficzne, skrzynie, kufry, meble – to wszystko możemy zobaczyć w dekoracjach ślubnych. Są różne ich odsłony: mniej lub bardziej odnoszące się do starych epok, pastelowe, monochromatyczne, delikatne, mocne, skromne i rozbudowane.

Mieliśmy przyjemność wykonać w tym sezonie prawdziwe vintage przyjęcie w niezwykłym kontekście Toskanii – w starej zabytkowej wilii  pełnej antyków,  skarbów małej architektury pochowanej w przepięknym starym ogrodzie. W to wszystko została wpisana scenografia. Tym doświadczeniem chcielibyśmy się podzielić i tym samym rozebrać nieco na czynniki pierwsze, charakterystyczne elementy, które czynią projekty dekoracji ślubnych naprawdę vintage. Nie chodzi tutaj o skalę, ona bywa różna, bowiem wszystko zależy od miejsca i budżetu, ale chodzi o pewne zasady, które przy okazji pracy przy tym projekcie pięknie nam się narysowały.

Zaczynamy od sprawy kluczowej, a mianowicie od dbałości o szczegóły. Paradoks polega na tym, że z jednej strony są to projekty oglądane jakby przez dziurkę od klucza czyli tajemnicze, z drugiej pojawia się nieodparta ochota przyglądania się z bliska, czy wręcz dotykania przedmiotów. Każdy kwiat, świeczka, naczynie powinno być dopieszczone, a florystyka zakomponowana. Tutaj nie ma miejsca na fantazję, a jeśli – to  bardzo przemyślaną. Fantazja pojawi się gdzie indzie, ale o tym za chwilę.

 

Bardzo ważne zatem jest wyszukanie odpowiednich akcesoriów: starych imbryków, dzbanuszków, mleczników, pater, skrzyń, kufrów czy biżuterii. Wybór zależy od nas: czy chcemy zrobić aranżację bardziej szklaną, metalową czy może drewnianą? Naszym zdaniem ważne jest by były to przedmioty oryginalne z giełd staroci czy antykwariatów. Nie muszą to być dzieła sztuki, ale przedmioty ładne i niepowtarzalne. Dzisiaj  możemy dać im drugie życie, użyć ich zupełnie inaczej i nikt nie zabroni nam zrobić np. aranżacji kwiatowej w starym kufrze. Tutaj fantazja może nas ponieść.

Nie traktujemy bowiem stylizacji vintage jako wiernego odwzorowania przeszłości – traktujemy jak cytat i ogrywamy wg własnego uznania – precyzyjnie i dokładnie.

Drugim krokiem jest dobór kolorystyki. Marzenie Pary Młodej oczywiście jest ważne, ale rekomendacja firmy dekoratorskiej nie mniej istotna. Tutaj pojawia się odniesienie do kontekstu – czyli pytanie jakie mamy otoczenie? Czy warto iść w kolor skoro mamy go nadmiar? Czy warto iść w biel kiedy wszystko dookoła jest np. białe? Należy wybrać takie zestawienie, które zagra najlepiej w miejscu dekoracji.

Pamiętajmy o kluczowej zasadzie projektów vintage:  one nie mogą posiadać żadnych kontrastowych zestawień! To zabronione. Wszystko ma wyglądać jakby lekko spłowiało, owiane było mgłą, czy nawet pajęczyną.

Bardzo pięknie zatem komponują się w takich projektach bladozielone liście eukaliptusów, sukulentów, stare gatunki kwiatów goździków, róż,  hortensji, dalii, jaskrów – tych kwiatów, które wybarwiają się w nieoczywistych kolorach brudnego różu, beżu, brzoskwini, śmietany. Można też pozwolić sobie na zestawienie różnych gatunków kwiatów, eksponując ich urodę maksymalnie jak to możliwe.

 

Aranżując poszczególne strefy: stół dla gości, strefy wypoczynku, strefy spacerowe należy pamiętać o odpowiedniej kompozycji przestrzennej. To trzecia zasada projektów vintage – one są bardzo wielowarstwowe, kadry powinny się na siebie nakładać niczym sceny w starych filmach. Na pierwszym planie mały element: stolik z latarenką, fotel z poduszką, ale za nim większe elementy, wyższe, tak by jeden element stanowił tło dla drugiego. Właśnie to powoduje pewne kluczowe dla projektów vintage uczucie PRZYTULNOŚCI.

Siadając na żeliwnej huśtawce masz za sobą konstrukcję z kwiatami, wysoką i doświetloną lub parawan ze starą fotografią, może nawet fragment starej fontanny, czy rzeźby, jeśli ma się szczęście na taką w projekcie trafić – nam się udało. Myślimy o całej przestrzeni nie tylko o detalu.

Można odnieść wrażenie, że projekty w stylu vintage są proste, łatwo zestawić ze sobą różnorodne elementy, pozornie do siebie nie pasujące osiągając  szybko efekt. Nic bardziej mylnego. Osobiście uważam, że to jedna z trudniejszych stylizacji.

Trzeba bowiem mocno skupić się na detalach, do tego odnieść setki drobnych elementów do skali dużej scenografii, do otoczenia. Wreszcie ze sobą dobrze zakomponować i pokolorować. To projekt bardzo wymagający, który moim zdaniem błędów nie wybacza. Kara jest taka: mydło i powidło bez nastroju.

Nagroda dla tych, którzy się naprawdę zaangażują i podejdą do tego serio: jedna z najpiękniejszych odsłon dekoracji ślubnych, pełna ciepła, nastroju, wspomnień. To też wielka przygoda dla gości, ale też dla projektanta.

Tekst: Gabriela Gasparska www.artsize.pl, Foto: Magdalena Adamczewska